• Tesia
  • Tesia
  • Tesia
  • Tesia
  • Tesia

Rejs na s/y Tesia 02 - 16 sierpnia 2014 r

To był już 8-my rejs na Tesi z mniej wiecej tą samą załogą tzw. młodzieżą starszą. Jak większość z nich odbywał się na Bałtyku. Niby nic nowego - jacht świetny, doskonale znany, wygodny, towarzystwo sprawdzone. Od czasów PRL-u cieszy nas, że brzegi oglądane dawniej przez lornetkę ("prawdziwy zachód") są dostępne w każdej chwili więc staramy się zawsze znaleźć coś nowego,ale z tym jest coraz trudniej - pływamy "za kapitalizmu" z moim zastępcą Wieśkiem Prusem nieprzerwanie od 1997r. Dość już wspomnień o dawnych gorszych czy lepszych czasach (opowieści można snuć godzinami po ok. 50 latach pływania). Poczatek rejsu standardowy - zaprowiantowanie w najbliższym sklepiku w Górkach - zakupy zamawiamy przez internet i w dniu przyjazdu ktoś z Rodziny właścicieli sklepu (syn lub wnuczka) przywozi nam zamówione towary na jacht. Specjalnością jest specjalnie dla nas podwójnie (cokolwiek miałoby to znaczyć) wypiekany chleb, który wytrzymuje prawie dwa tygodnie. Niby teraz możnaby kupować żywność w odwiedzanych portach bo ceny są podobne, a w dawnej ZSRR nawet niższe, ale szkoda zawracać sobie tym głowę przez cały rejs. Żeby nie wyglądało to co piszę na wspomnienia typu: np. piątek 09.15 zarefowałem grota, 20.03 włączyłem silnik itd. to napiszę o czymś nietypowym co było: Przyjechałem wcześniej i czekam wieczorem na resztę towarzystwa. Zaprzyjaźniam się (bez podtekstów!) z dwoma żeglarzami przygotowującymi do rejsu jacht "FUJIMO" Bardzo przyjemny, chyba właściciel i skipper, opowiada historię jachtu: 20 czy 30 lat temu zbudowano, chyba Australia, 3 najnowocześniejsze jednostki regatowe (włókna węglowe itd.). Były jednak nieziemsko drogie i w końcu ten egzemplarz kupił bardzo majętny kanadyjczyk. Gdy zwierzył się żonie, że mają najdroższy jacht świata, ale skończyły się pieniądze niezbyt zachwycona niewiasta powiedziała: "Ja Cię serdecznie ... Jimy, ja odchodzę" - podobno stąd, od pierwszych liter tej wypowiedzi wzięła się nazwa jachtu - zgadzałoby się jeżeli nie byli mieszkańcami Quebecu bo po francusku chyba wyszłoby coś innego. Pod koniec rejsu wpływamy rano do Świnoujścia i wypływają dziesiątki jachtów na start regat o Puchar Poloneza (na s/y Polonez sam Pan KPT. Baranowski na otwarcie). Startuje też nasz, od niedawna zaprzyjaźniony, FUJIMO. Śledzimy w internecie przebieg regat (trasa standard Świnoujście Christianso - Świnoujscie) Pod wieczór sytuacja na trasie taka: wprawdzie nasz FUJIMO w czołówce peletonu dopływa do Bornholmu, ale ENERGA z kpt. Gutkowskim już zawraca z Christianso. Słabe wiatry, czołówka ok. 10kn, a Energa 15kn. Taki jest przełom technologiczny w żeglarstwie przez te 20 - 30 lat!. Przy okazji: od upadku komunizmu gnębi mnie co robić z banderą - chować na noc czy nie - dawniej był RSJ i było wiadomo. Wpadłem więc na genialny pomysł i mimo podeszłego wieku poczłapałem przez tą wielką marinę, dawniej Floty Bałtyckiej, sprawdzić co robi KPT Baranowski. Okazało się, że bandera na Polonezie spokojnie wisi całą noc. Jeszcze jedna ciekawostka, dla nas oczywiście. Przed wypłynięciem Pan Grzegorz - armator wspomniał coś o wyspie Hano. Dotychczas znałem zatokę Hano, ale wyspy nie - taka mała, że na mapie jej prawie nie widać. Popłynęliśmy tam - coś pięknego - zaciszny porcik, kąpielisko na zewnątrz kamienistego pirsu (można wreszcie skakać do wody i nie ma żadnego ratownika, który by wrzeszczał), ale najciekawsze to rezerwat ze swobodnie biegajacymi, danielami i innymi zwierzętami, ale opis w języku Hula-Gula, wiec nie wiem jakimi, wycieczka dookoła wyspy ok. 2 - 3 godzin. Czuliśmy się jak odkrywcy. No i jeszcze coś, może bez podróżniczego morału: Świnoujscie, Dziwnów, a szczególnie Kołobrzeg mają nowiutkie mariny, których standard wykonania bije na głowę, jak zauważył Jacek, architekt, skandynawską prostotę. Widać wielkie unijne pieniądze umieją jakoś nad morzem wywalczyć a u mnie w gminie Rogów ponownie właśnie wybraliśmy wójta, który przez 4 lata nic w sprawie kanalizacji nie zrobił. Jakoś głupio tak kończyć marudzeniem więc może tradycyjnie podam statystyki: Przepłynęliśmy 796Mm, byliśmy w 8 portach, jacht bez zarzutu a i zdrowie dopisało co dla naszej "młodzieży" nie do przecenienia.

Specjalny chleb

Kalmar

Wyspa Hano

Spokój, cisza, przyroda, romantyzm i takie tam...

W Kopenhadze też byliśmy

"Parkowanie" na ulicy

Energa właśnie

A to FUJIMO

Bojowe ujęcie TESI do przodu

I z tyłu też jest przechył

TESIA w domu


2015-08-13 22:05:53